czwartek, 8 marca 2012

Piękne zdjęcie można zrobić nawet... pudełkiem po butach

A oto zamieszczam wywiad, jaki ze mną przeprowadziła Katarzyna Mularz dla "Teraz Rzeszów", który również został umieszczony na mmrzeszow.pl Rozmowa z Marcinem Lurańcem, autorem wystawy fotografii otworkowej - Czym jest fotografia otworkowa? - To rodzaj fotografii, w której nie posługujemy się żadnymi szkłami, czy obiektywami. Wystarczy pudełko i mała dziurka. Tak naprawdę „aparat" można zrobić ze wszystkiego - z pralki, samochodu, a nawet własnych ust. - Własnych ust?! - To był bardzo ciekawy eksperyment. Fotograf umieścił na swoim języku materiał światłoczuły, a potem naświetlał go w ustach. Na zdjęciu oprócz fragmentu obrazu widać także jego zęby. - A ty, czym robisz zdjęcia? Pudełkiem od zapałek? - Ja łączę współczesną technikę z fotografią otworkową, czyli korzystam z korpusu lustrzanki cyfrowej, ale miejsce do przypięcia obiektywu zastępuje dekielkiem z dziurką w blaszce po napoju. W ten sposób mogę decydować o czasie naświetlania, czy światłoczułości (parametr ISO). Dodatkową zaletą jest też to, że tak zrobione zdjęcia zapisują mi się na karcie pamięci, więc nie trzeba wywoływać ich w ciemni. W dzisiejszych czasach jest to rozwiązanie bardzo praktyczne, a także mniej kosztowne. - Dlaczego „otworkiem", a nie zwykłym aparatem? - Nie lubię prostych rozwiązań. Technika otworkowa wymaga dobrego przygotowania kadru. Zwłaszcza że nie jesteśmy w stanie w stu procentach zaplanować ujęcia, bo nie ma podglądu przez wizjer. - Jakie fotografie zobaczymy na wystawie, którą dziś otwierasz? - Tematem przewodnim jest miasto i wszystko to, co stanowi jego istotę. Zdjęcia były robione w Rzeszowie, ale na większości z nich trudno się tego domyśleć. Tym razem nie chodzi o sam Rzeszów, a o miasto, jako zjawisko we współczesnym świecie. - Fotografia będzie twoim sposobem na życie? - Po ukończeniu licencjatu w Rzeszowie, będę zdawał na studia fotograficzne w Łodzi albo Poznaniu. To bardzo prestiżowe kierunki, np. w Łodzi na kilkanaście miejsc jest ponad setka chętnych. Z kolei moim największym marzeniem zawodowym jest praca, jako reporter wojenny lub reżyser. Wernisaż wystawy fotografii „Z przedświadomości... miasto wspomnienia ze snów" już dziś o godz. 20 w Starej Drukarni (ul. Bożnicza 6). Zdjęcia będzie można oglądać do 28 marca. Wstęp wolny. Marcin Luraniec radzi, jak zrobić aparat w domu Potrzebne będą: - pudełko (np. po butach) - blaszka aluminiowa (np. wycięta z puszki po napoju) - materiał światłoczuły (np. papier, który można kupić w sklepach fotograficznych) Wykonanie: 1. Pudełko wykładamy czarnym papierem, a na jednym z boków wycinamy otwór. 2. Na otworze naklejamy blaszkę aluminiową, w której robimy dziurkę (najlepiej o średnicy 0,2-0,5 mm). 3. Po przeciwnej stronie pudełka umieszczamy materiał światłoczuły. W momencie, kiedy na materiał światłoczuły zacznie padać wiązka światła, zaczyna się „robić zdjęcie". Czas naświetlania jest różny, w zależności od ilości światła i odległości materiału światłoczułego od dziurki. W pochmurnym dniu proponuję naświetlać około pół godziny. Warto jednak na początku przygody z fotografią otworkową dużo eksperymentować: z czasem, jak i ze średnicą otworka. UWAGA Po naświetleniu zaklejamy dziurkę w „aparacie". Materiał wyjmujemy z pudełka w ciemni, a zdjęcie wywołać możemy w profesjonalnych punktach fotograficznych lub próbować stworzyć własną ciemnię z chemią (dużo porad, jak zrobić własną ciemnię, znajdziemy w internecie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz